niedziela, 9 lutego 2014

Chapter One

~*~

Mrok i ciemność otuliły New Jersey swym zimnym płaszczem. Tego wieczoru zdarzyło się coś nietypowego, coś czego nikt się nie spodziewał. W jednej z dzielnic miasta mieszkała kobieta o imieniu Katherine. Była wysoką brunetką z błękitnymi oczami i dużą, charakterystyczną blizną na czole. Po stracie swego męża i jedynej córki ostatnie lata spędzała samotnie w domu przed papierami, iż zdecydowała się na pracę księgowej w wysokim wieżowcu. Codziennie odwiedzała grób swej ukochanej Lucy na którym zapalała świeczkę, czyściła matowy nagrobek i kładła ulubione kwiaty dziewczynki - czarne róże. Lucia - bo tak nazywała ją mama - mówiła, że wydaje jej się jakby płakały. Strasznie przywiązała się do dziewczynki mimo, iż była z domu dziecka i wiele przeszła w swojej dawnej rodzinie. Codziennie modliła się o to, aby jej dusza spoczywała w niebie. Jej odejście strasznie ją dotknęło, popadła w depresję, której nie umiała się z przeciwstawić, obwiniała się o jej śmierć. Od tamtej pory patrzyła na dzieci z ogromnym bólem i tęsknotą. Kiedyś pracowała w przedszkolu. W jej sercu panowała ogromna pustka, dziura, wraz z nią umarła cząstka jej. W domu panowała głucha cisza obijająca się o ściany. Przerwał ją głośny krzyk i płacz dobiegający z dołu. Katherine zbiegła ze schodów. Przekonana była iż to jej droga Lucy która dokładnie tak samo płakała w dzień urodzin który zmienił się w ten ostatni. Chociaż to nie było możliwe, nadal wierzyła, że znów spotka córkę. Że znów będzie mogła dotknąć jej długich blond włosów, ucałować w policzek i przeczytać bajkę na dobranoc. Pokój Lucindy stał teraz pusty, nic się w nic nie zmieniło. Pluszaki leżące na podłodze, zabawki porozstawiane po kontach i jej łóżeczko w którym spała. Cały czas miała przed oczyma bezwładne ciało swojej księżniczki staczające się z maski samochodu. Kobieta powoli zmierzała w stronę dużych drzwi. Wyciągnęła rękę i powoli przekręciła klamkę. Duże drewniane drzwi otworzyły się. Nastała cisza.
Katherine doznała szoku ... w jej oczach pojawił się żal. Po policzku spłynęła pojedyńcza łza. Źrenice w ułamku chwili powiększyły się. Serce ustało. Nie mogła uwierzyć w to co zobaczyła. Na mokrych schodach błyszczących w świetle lamp przy drodze na podeście stało prostokątne kartonowe pudło. Zdążyła tylko ujrzeć czarną postać znikającą daleko w czeluściach. Znów słychać było płacz, cichy ale zarazem głośny. Kobieta była tak przerażona, że strach sparaliżował jej ciało. W miasteczku panowała cisza, słychać było tylko krople deszczu stykające się z ziemią. Nie znosiła takiej pogody. Zdenerwowana nie miała ochoty sprawdzać co jest w pudełku. Zamknęła powieki i powoli wycofała się zatrzaskując drzwi. Nie wiedziała co tam jest, bynajmniej nie chciała wiedzieć. Usiadła na starym, skórzanym fotelu próbując zapomnieć co przed chwilą się wydarzyło. Odkąd jej męża nie ma w domu, boi się wszystkiego. Rzeczywistość ją przerasta, chciałaby żyć w swoich snach, razem z kochaną rodziną. Gdyby tamtego dnia.. gdyby jej pilnowała, nic by jej się nie stało. Kilka sekund może zadecydować o losie człowieka, kilka sekund za późno. Mała dziewczynka kopnęła piłkę na drugą stronę jezdni, wiedziała, że nie wolno jej wchodzić na ulicę bez rodziców, ale chciała tylko pójść po piłkę, tylko przejść na drugą stronę i z powrotem. Blondynka przebiegła szybko na drugą stronę, chwyciła piłkę i rozejrzała się czy nic nie jedzie. Stałam naprzeciwko niej i patrzyłam jej się w oczy. Nic nie jechało. Miała przed sobą tylko połowę jezdni, której nie przeszła. Ostatni raz spojrzałam się w jej śliczne, niewinne w oczy. Już prawie ją chwyciłam za rączkę, ale tuż przed moimi oczami przejechało auto. Pisk opon. Lucy stoczyła się z maski samochodu tuż na twardą ulicę. Katherine zaczęła zatapiać swoje smutki w alkoholu, razem z nim stoczyła się na dno. Alkoholizm zrujnował jej życie, mąż ją pozostawił, miała iść na terapię, lecz za każdym razem ją odkłada, odkładała i tak do dziś. Codziennie wieczorem siadała w fotelu z winem i użalała się nad sobą, nie znając umiaru, zapijała się do upadłego. Nie pamięta odejścia swego ukochanego męża, chciał jej pomóc, lecz ona nie chciała jego pomocy. Siedziała myśląc o dawnej przeszłości, o tym co się wydarzyło, jak mogła to zapobiec i co straciła, przecież rodzina była dla niej wszystkim. Wypijając ostatni łyk lampki starego wina, pokusiła się i podeszła do drzwi. Nie wiedziała co myśleć, z jednej strony była ciekawa a z drugiej, nie chciała odkryć co to jest. Uciekała od reali, bujała w obłokach obwiniając SIEBIE o śmierć Lucindy, odejście męża, zrujnowanie rodziny. Gdybym mogła cofnąć czas... Chwyciła zimną, srebrną klamkę otwierając drzwi. Powoli otworzyły się na rozcież, a ona stała i wpatrywała się w kartonowe pudło. Przed oczami pokazały jej się urywki z urodzin Luci i wypadek.. Podniosła je jakby to była bomba atomowa, która może wybuchnąć w każdej chwili, strach przeszywał ją całą, ręce trzęsły się jak tego dnia. W środku był miękki różowawy materiał a na nim biała koperta. Wróciła się, zamykając drzwi i delikatnie położywszy lekko ciężkawe pudło na podłodze, otworzyła list, w którym napisane było.

" Dbaj o nie jak o własne."

~*~
A więc, pierwszy rozdział dosyć krótki. Jak wam się podoba? Czekam na wasze opinie. :)

19 komentarzy:

  1. shhht! Yiruma w muzyczce! <3
    Po pierwsze... o jejku, dziękuję za komentarz. Padłam jak go przeczytałam, jesteś kochana :3 A obserwatorzy są na samym dole... c;
    A teraz po drugie... o kurdę, jestem pod wrażeniem i to z pewnością niemałym!
    Przez chwilę siedziałam jak sparaliżowana i wpatrywałam się w ekran. Strasznie współczuję Katherine! Przeżyła piekło. Rzadko kto się zbiera po tak tragicznej śmierci córki i to jeszcze na jego oczach! Padłabym trupem od samego widoku! A ten mąż to jakiś niedojda. Powinien się nią zaopiekować, powinien jej pomóc, a nie tylko wykopać pod nią większy dołek! Coś czuję, że po części będzie to psychologiczna opowieść, a po części jakiś horror(?) nie wiem, po pierwszym rozdziale nie za wiele mogę stwierdzić, ale jestem w niebo wzięta :3
    Kath popadła w alkoholizm, ale czy coś jeszcze? Może żyje w niestwierdzonej depresji, lub jakiejś traumie? *lubuję się w tych tematach ;3 w przyszłości będę baaaardzo złą psychoterapeutką hahah >:D* nikt jej tam nie wie... ;_;
    Co do listu, który pojawił się jakoś tak z.... powietrza ><. "O nie"? Co takiego jest w tym różowym materiale? ;_; może dziecko? XD hahah, nie wiem, ale strasznie mnie zaintrygowałaś i jestem pod niemałym wrażeniem, bo nie wyłapałam żadnego kleksa! Nie żebym była w tym jakiś specem, ale z reguły coś mi się w oczy rzuca, a tu.. nic! Może ślepnę ;____;
    Jak mi się podoba? Megasuperzajebiściebardzomocnotakżehej c;
    Pozdrawiam! ~ no-rules-in-my-world.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dodałam się do obserwowanych :3
      Dziękuję za tak miły komentarz, strasznie dziękuję... pokochałam twego bloga i cieszę się że autorka napisała mi tak miły komentarz <3
      Ty... czytasz mi w myślach XD A nie powiem co będzie dalej... :D

      Usuń
  2. Wow.
    Jestem pod wrażeniem, naprawdę. Piszesz cudownie i można się w to wczuć... Oh, taki krótki, ja chcę dalej :c. Też mi się wydaje tak autorce powyższego komentarza, że będzie to takie psychologiczne, ale mnie osobiście przy czytaniu przechodziły dreszcze, ohh, to jest świetne! Bardzo współczuję Katherine, nie mogę się doczekać następnego rozdziału *-*. Dodaję się do obserwowanych i pozdrawiam ;*
    ~Amy Avery ^^.

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękne, wzruszające..Jestem także fanką książek, opowiadań psychologicznych :) a więc czekam na kolejny rozdział !
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Super blog *O*
    Spidobał mi się twój styl pisania.
    Czekam na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam i życzę weny :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Brak mi słów -.-
    Nie wiem co napisać -.-
    Jest wyśmienite, świetne, ładne, fantastyczne i w ogóle *.*

    ;* Czekam na next

    http://hate-and-love-dramione.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Hmm... Dziwne, nie rozumiem jak łączy się prolog z rozdziałem.
    Jedna uwaga: mieszasz czasy, najlepiej pisać w przeszłym i nie ma problemów:)
    Zobaczę co będzie później, to podrzucone dziecko może być ciekawym motywem...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aaa... Jeszcze raz zajrzałam do prologu, to ta dziewczyna, która popełniła samobójstwo oddała jej córeczkę:) Może przed czymś ją chroni, teraz to mnie zainteresowało, mój błąd, trzeba uważniej czytać:)

      Usuń
  7. Muszę przyznać, że zaciekawiłaś moją osobę, dlatego będę tutaj zaglądała. Jestem ciekawa o co w tym wszystkim chodzi.
    Pozdrawiam,
    http://the-way-back-into-love.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. O jej . To straszne, co przydarzyło się Katherine . Nie dziwię się, że wpadła w depresję, przecież straciła jedyne swoje dziecko . Dla matki śmierć własnego dziecka jest najgorszą rzeczą, jaka może tylko istnieć . To naprawdę przykre . Również nie dziwi mnie fakt, że zaczęła szukać "wsparcia" w alkoholu, jednak okropną jest rzeczą, że jej mąż ją zostawił . Czyżby również był tak słaby i nie mógł podołać pomocy swojej żonie ? Czy może zraził się, iż nie chciała go słuchać i przestać pić ? Gdyby miał w sobie tyle siły i miłości do własnej żony - na pewno nigdy by nie odszedł i nie zostawił jej w takim stanie . Wiadomo, że sam był na pewno przygnębiony tym co się stało, lecz jednak razem z ukochaną przebrnęli by to . Z czasem ból stałby się mniejszy . . . I pogodziliby się z ogromną stratą .
    Bardzo fajny rozdział, ciekawe skąd wzięło się to pudełko i co w nim jest ? Czym jest ten różowy materiał ? No i ten tekst na końcu . Hmm . . . Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału .
    ---
    Proszę informuj o NN, u mnie na blogu, w komentarzach pod najnowszymi postami :)
    Zapisuję Twojego bloga do "Odwiedzanych" u Nas.
    Również zapraszam do czytania i komentowania Naszego bloga ! ;D

    [ http://odglosy-nocy.blogspot.com ]

    OdpowiedzUsuń
  9. Ach *-*
    Słońce uwielbiam czytać twoje opowiadania.
    Poprzednie było rewelacyjne, jednak to ( tak mi się wydaje ) będzie lepsze.
    Sam prolog był fenomenalny - zapowiedź tego co się wydarzy.
    Smutne, że jej córeczka zginęła. Przez nieuwagę kierowcy? Czy po prostu..
    Również nie dziwię się, że popadła w depresje, odreagowywała w alkoholu. To żadna nowość w XXI wieku.Dlaczego jednak jej mąż nie pozostał z nią do końca? Dlaczego siłą nie zmusił do pójścia na odwyk? Zdziałałby wiele. .Zwiał .. Parszywy tchórz.
    Dla niego to było za wiele tak? A co ma powiedzieć Katherine? Dla niej to była męczarnia. Wybijały godziny, który drażniły jej gnijące z matczynej tęsknoty ciało.
    Czas nie leczy ran, przyzwyczaja nas do nich. Sprawia, że zastygają, ale wystarczy ułamek sekundy a wspomnienia spłyną na człowieka niczym krew wypływająca z rany.


    Pozdrawiam PUPCIA.
    Oczywiście życzę ci również weny ! :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Opowiadanie bardzo fajnie się zapowiada. :)
    Lubiłam Twoje stare opowiadanie, ale to jak dla mnie będzie o lepsze.
    Prolog mnie zachwycił, dzięki niemu człowiek staje się ciekawy i nie może doczekać się pierwszego rozdziału i dalszych.
    Szkoda, że jej córeczka zginęła przez jakiegoś pijanego dupka. Ech... to jest takie realne, bo w życiu również zdarzają się takie wypadki.
    Czekam na nn i życzę weny.
    ________

    Zapraszam serdecznie na nowy rozdział.

    nie-jestem-nia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Chodź to dopiero pierwszy rozdział to i tak opowiadanie trzyma w napięciu ! Twój styl pisania jest znakomity. Wprowadzasz czytelniczka w świat głównych bohaterów, budujesz napięcie i sprawiasz, że po przeczytaniu jednego zdania chce się czytać następne następne i tak do końca! Będę Cię śledzić na bieżąco : >

    OdpowiedzUsuń
  12. Bardzo smutnie się zaczęło, ale muszę powiedzieć, że bardzo ładnie opisujesz wszystkie emocje. Jestem ciekawa jak rozwiniesz ten wątek. ;)
    Pozdrawiam! :)
    http://hybrid-sisterhood.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. Ciekawy rozdział. Podoba mi się sposób w jaki to wszystko opisujesz. Współczuję bohaterce. Nie wiem jak to jest stracić najbliższych, ale domyślam się, że to okropne uczucie. Nic dziwnego, że nie radzi sobie w życiu. Mam nadzieję, że podrzucone dziecko w jakiś sposób zastąpi Lucy i Katherine wyjdzie z depresji.
    Nie mogę się doczekać następnego rozdziału.
    Pozdrawiam i życzę weny. :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Zapraszam Cię na mojego drugiego bloga jakiego postanowiłam prowadzić :)
    http://nowenadprzyrodzonezycie.blogspot.com/
    :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Świetne ♥ koniecznie informuj mnie o nowych rozdziałach :P przy okazji Zapraszam serdecznie na nowy rozdział http://aquasenshi.blogspot.com/2014/02/rozdzia-6.html

    OdpowiedzUsuń
  16. Brak mi słów. Opisałaś to w taki niesamowity sposób. Naprawdę jej współczuje, strata dziecka to musiał być straszny cios, a później zostawił ją mąż chociaż z pewnością go potrzebowała. Dodatkowo muzyka nastraja do tego opowiadania. Jednym słowem cudownie, Jeśli możesz to informuj mnie i nowych rozdziałach :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Płaczę, płaczę, płaczę!
    to takie smutne, że aż piękne!
    ;_________________________________________;

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy motywujący komentarz. Linki do swoich blogów zostawiajcie w zakładce do tego przeznaczonej.